Niechlubna historia...
URANIA: Pardela (’18 Szweda), P.Grzesik, Gomola, R.Grzesik, Kokoszka (’46 Jasik), Nowak, Zalewski (’85 Halusa), Seroka, Zięcik(’46 Gondek), Ogiński, Piecha
Sędzia główny: Mateusz Piszczelok
Asystenci: Bartosz Ochyj, Kamil Jureczko
KS ŚZPN Podokręg Racibórz
Widzów: 25
Po tym, gdy w poprzednim meczu na własnym boisku Urania grając niewiele przegrała na styku jedną bramką (2:3), liczyliśmy na rehabilitację i jakąś zdobycz punktową z rywalem mającym na koncie taką samą liczbę punktów. Takie też nastawienie było gdy rozległ się pierwszy gwizdek na boisku „Rapid” w Katowicach gdzie Sparta podejmowała Uranię. Nic też początkowo nie zapowiadało katastrofy – w 6 minucie gry dobrze wypuszczony Ogiński przy asyście obrońcy strzela niemal sam na sam, jednak dość czytelnie i kolanem piłkę odbija bramkarz gospodarzy. Strzelanie Sparta rozpoczęła w 12 minucie gry – strzał z 20-kilku metrów w prawy róg i Pardela ani nie drgnął stojąc w przeciwległej części bramki. Minutę później gospodarze przechwytują piłkę idą z kontrą i strzał tym razem z nieco bliższej odległości – ok. 20 metrów i mamy już 2:0. Co więcej w 16 minucie gry było już 3:0, tym razem strzał z prawej strony w długi róg i tym razem Pardela bez szans. Trener Mikusz widząc niedyspozycję i chyba jakiś uraz Pardeli, decyduje się na zmianę i na boisku od 18 minuty widzimy Wojtka Szwedę a Rafał cóż życzymy zdrowia i powrotu do formy, gdyż dziś 3 razy miał w rękach piłkę i były to 3 razy gdy musiał ją wyciągać z siatki. Sparta jednak nie próżnuje i dąży do zdobywania kolejnych bramek i tak w 23 minucie znów idą z kontrą tym razem jednak nadziewają się na interwencję Szwedy ale dobitka już niemal do „pustaka” i jest 4:0. Dwie minuty później gospodarze perfekcyjnie rozgrywają rzut rożny – wrzutka w pole karne tu na przeciwległym słupku do główki wyskakuje zawodnik i posyła futbolówkę po długim. Przy prowadzeniu 5:0 trudno było wymagać dalszego forsowania tempa przez gospodarzy toteż pierwsza część gry zakończyła się właśnie takim rezultatem. Cóż można było wymagać od Uranii w drugiej części gry, cóż może nieco więcej honoru i waleczności i tak też chyba się rozpoczęło choć wszelkie ambicje gospodarze szybko wybili Nam z głowy, gdyż już w 47 minucie przeprowadzają kontrę i uderzenie przy słupku kończy się szóstą bramką. W 54 minucie gry wreszcie mamy składną akcję Uranii zakończoną strzałem przy słupku Ogińskiego ale i tak okazja została sparowana przez golkipera Sparty. Dziesięć minut później rezultat podwyższają gospodarze – dobre dogranie na prawą stronę do wychodzącego zawodnika i w sytuacji sam na sam mamy 7:0. Mija kolejne 10 minut i wynik znów winien być wyższy – gospodarze wychodzą czwórką zawodników ale na szczęście wszystko kończy niecelny strzał. Resztki honoru Kochłowiczan uratowane zostały w 86 minucie, najpierw na lewej stronie, chwilę później z prawego skrzydła uderza i strzela po długim Seroka zaliczając gola po stronie gości. Dwie minuty później odpowiada Sparta – piękne dośrodkowanie w pole karne i główką bez asysty obrońców zawodnik gospodarzy zdobywa ósmego gola. Strzelanie kończy się w 90 minucie gdy to znów pięknie rozgrywają rzut rożny – najpierw obijają słupek a potem potężne uderzenie zza pola karnego ustala wynik spotkania na 9:1. Wynik, który na pewno przejdzie do historii bo jak sięgnąć pamięcią ostatnie kilkanaście lat w lidze okręgowej, Urania tak wysoko nie przegrała...baaa nawet spadając z IV ligi nie zanotowała takiego wyniku. Boli tym bardziej, że do Katowic jechaliśmy z nadzieją na punkty, gdyby to była Szczakowianka można by to jakoś przeboleć ale zespół Sparty także miał na koncie 19 punktów, teraz ma o trzy więcej od Nas i dużo korzystniejszy stosunek bramkowy. Cóż by nie pastwić się już nad samą drużyną a na wnioski i podsumowania przyjdzie jeszcze czas, przed Nami ostatnie dwa mecze tej rundy w tym ten który urasta do rangi arcyważnego tej jesieni – bezpośrednia konfrontacja za tydzień z drużyną Naprzodu Lipiny. Trzeba zdawać sobie sprawę, że w tydzień poprawić za wiele nie można, zaległości treningowych nadrobić również się nie da ale po prostu trzeba skoncentrować się maksymalnie i zagrać w końcu z pełnym zaangażowaniem. Tylko tyle...i aż tyle... .
Zdjęcia z meczu (17)
|