Mocni w derbach...
Wawel: Palka, Sławik (’83 Chudziński), K.Kałużny, Pyc, Buchcik, G.Kałużny, Wawrzyczek, Kokot, Piętoń, Majnusz, Lux
URANIA: Pardela, Szady, Jańczak, Cieślik, Gabryś, Kornas, Skudlik, Ł.Krzywda (’86 Skorupa), Henisz, Bujny (’74 Mzyk), Kot (’76 Zalewski)
Sędzia główny: Tomasz Szczepanik
Asystenci: Adrian Sopniewski, Michał Pisarek
KS ŚZPN Podokręg Katowice
Widzów: 300
Przed meczem wspominaliśmy, że obydwu zespołom nic nie „grozi” i takie też słowa padały w szatni gości przed spotkaniem – „Nic nam już nie grozi nie spadniemy więc nic za wszelką cenę ale derby to derby i gramy zażarcie” można było usłyszeć słowa trenera Grozmani prowadzące drużynę Wawelu. Pierwsze minuty tego spotkania to Wawel pokazał że jednak chce tu o coś powalczyć a na pierwszą ciekawą akcję z naszej strony czekaliśmy do 13 minuty, po pięknym rozprowadzeniu wejście w pole karne Kornasa, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną. Zdecydowanie lepiej było już dwie minuty później gdzie do wrzuconej piłki w pełnym biegu dochodzi Bujny przewraca się wprawdzie w polu karnym o obrońcę jednak zdołał gdzieś tam wstrzelić się z impetem i mieliśmy 1:0. W tej części gry najlepszą okazję miał jeszcze Henisz w 22 minucie jednak w sytuacji sam na sam posłał piłkę po długim a ta minęła przeciwległy słupek. Drugą część gry podobnie jak i pierwszą dobrze chcieli otworzyć goście konstruując dwie sytuacje jednak już w 49 minucie trochę ich zapędy ostudził Kornas, który doszedł za 16-tką do piłki wystawionej przez Kota, strzelił mocno i Palka z trudem sparował na rzut rożny. W 58 minucie gry Bujny wykonywał rzut wolny niemal z połowy boiska o mały włos nie skończyło się to golem – piłka powędrowała w okienko a bramkarz gości musiał kolejny raz sparować na rzut rożny. Ten z kolei okazał się szczęśliwy – w polu karnym Bujny wystawił do Skudlika a ten głową skierował piłkę do siatki. Strzelona bramka nieco ostudziła zapędy Uranii przez co coraz śmielej poczynali sobie goście jak choćby w 60 minucie gry, gdy to przepiękną interwencją popisał się Pardela. Mimo wszystko wynik mógł być wyższy jednak w 87 minucie Mzyk dochodząc do sytuacji sam na sam strzelił wprost w ręce bramkarza. Podsumowując – dziś Urania zagrała z przysłowiowym „zębem” co przełożyło się zarówno na bardzo dobre widowisko jak i sam wynik. Kochłowiczanie udanie zrewanżowali się za pechową porażkę w Wirku kolejny raz pokazując że w bezpośrednich pojedynkach w mieście są najlepsi.
Zdjęcia z meczu (14)
|